NPSS - wprowadzenie historyczne cz. III

I tu się zaczęły kłopoty. W toku żonglowania głoskami wyszło, że zbytnie uproszczenie zbioru głosek prowadzi do poważnych trudności w odczycie. Zachodzi paradoks: bez trudu moge pisac nie uzywajac tzw polskich znakow, albo inaczej mowiac - ogonkow i kazdy bez trudu, powtarzam, bez trudu, odczyta to, co napisalem. W ukladzie takim znakow mam tylko: abcdefghijklmnoprstuwz=22. Ale kiedy zamienie litery lacinskie na jakies uproszczone, czyli stenograficzne, zeby reka miala mniej roboty, to dla mozgu juz jest za duzo. Znika całkowicie komfort czytania. Nie dość, że musimy trudzić się nad "dołożeniem" w locie ogonków do tekstu, to jeszcze musimy odcyfrować ten tekst z alfabetu, który został maksymalnie uproszczony, czyli każdy błąd, każde odchylenie kreski, może zmienić brzmienie wyrazu, lub wręcz zamienić go w bełkot. Pamiętajmy, że tylko na początku "odcyfrowujemy" wyrazy. Później nasz umysł rozpoznaje każdy wyraz jak obrazek, dany układ znaków jest niepowtarzalny i jednolity dla każdego wyrazu.

Zatem jeżeli upraszczamy schemat znaków, nie możemy sobie pozwolić na uproszczenie schematu głosek. W innym wypadku, niestety, grozi nam odejście od naszych szczytnych ideałów, do których należy prostota i łatwość uczenia się systemu. O wiele łatwiej nauczyć się trochę większej liczby znaków niż przyswoić sobie skomplikowane reguły odczytu niewielkiej liczby. Mniejsza liczba znaków pozwala szybciej nauczyć się pisać, a zatem szybciej też osiągnąć dużą prędkość pisania. Ale stenografia, jak powiada profesor Waldir Cury z Brazylii, jest tylko środkiem, a nie celem. Ostatecznie tekst zapisany stenograficznie musi zostać odczytany.

CDN.

Komentarze

Popularne posty