Stemi dojrzewa

Ćwiczę i ćwiczę, zapisuję strona po stronie, porównuję to z systemem Polińskiego i Sucheckiego - jak u nich rozwiązano krótkość danego słowa, jak wygodnie pisać wyrazy wielosylabowe. Idzie nieźle, choć doskwiera ta wielosylabowość. Powstają znaczniki, metody skracania... A to wszystko tylko w mojej głowie. Kiedyś to trzeba będzie przenieść na papier.

A to jest o wiele mniej przyjemna część roboty, wymagająca anielskiej cierpliwości, benedyktyńskiej pilności i mrówczej pracowitości. Na wszystkich tych cechach mi nie zbywa, więc czeka mnie naprawdę trudne zadanie ku pożytkowi publicznemu, choć to bardzo wątpliwe, czy komukolwiek się to kiedyś przyda. Nawet nie wiem, czy to mnie się przyda. Zanim skończę pisać dokument systemowy, pismo odręczne w ogóle może wyjść z użycia.

Po napisaniu dokumentu dopiero system będzie można uważać za ukończony. To znaczy, doprowadzony do stanu 1.0. Spisane ścisłe reguły użycia, znaczniki i skróty, zero improwizacji. Wtedy wreszcie będę mógł się go nauczyć. Już się nie mogę doczekać.

Komentarze

  1. Zdecydowanie powinieneś zatrudnić stenografistkę, której, siedząc w wygodnym głębokim fotelu z cygarem w ustach, będziesz dyktował instruktaże i prawidła swojego systemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Siedząc w głębokim fotelu, z cygarem w zębach nie da się dobrze dyktować - cygaro przeszkadza, psuje dykcję. Ale jeżeli zamienić dyktowanie na sączenie koniaku, a stenografowanie na taniec, to wizja zaczyna nabierać konkretnego smaku ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty