Nowy rok szkolny - nowy start.

Witajcie po przerwie, kochani Czytelnicy (i Czytelniczki, o ile któraś z Pań nie chce się zaliczać do Czytelników)!

Dałem sobie na luz, bo wraz ze zbliżającymi się wakacjami zaczęło mnie ogarniać zmęczenie materiału. Ponad pół roku skanowania białych kruków, towarzystwo skanera, starych książek, próba utrzymania w tym jakiegoś porządku - odbiło się to na moim zdrowiu psychicznym w postaci ogarniającego umysłowość spleenu. Dwa miesiące przerwy od blogowania, od prowadzenia strony www, jak sądzę, dobrze mi zrobiło.

Za to teraz mam kupę materiału, którym zamierzam się z Wami stopniowo dzielić, w miarę, jak będę sklejał poszczególne książki lub czasopisma we w miarę estetyczne PeDeeFy. Wierzcie mi, choć historia, skąd to wszystko wziąłem, jest nie do wiary...

Mam nadzieję, że po takim prezencie wybaczycie mi kilkumiesięczne milczenie. Naprawdę musiałem odpocząć.

Ale przecież nie zapomniałem o Was! I dlatego zaczynam z grubej rury, jako że przerwa była długa i z pewnością po mnie płaczecie rzewnymi łzami (łzyma? Jeśli po jednej z każdego oka?):


Otóż na zachętę zapraszam do lektury absolutnego hiciora, czyli

http://archive.org/details/DziejeStenografji



KROPKA.

Dzieło ogromne, przynajmniej objętościowo. Dla mnie podstawowe ongi źródło informacji na ten temat, czyli historii stenografii - przede wszystkim polskiej. Część dotycząca historii stenografii światowej spokojnie może zostać uzupełniona, podobnie jak dzieje stenografii polskiej po roku 1930, czego się już ta książka nie tyczy z oczywistych powodów, skoro wydana została w roku 1931.

Zwrócić pragnę uwagę Kochanych Czytelników na styl, tj. język książki, wyrażony przez ortografię, interpunkcję i stylistykę. Mnie jako żywo kojarzy się z zapisem stenograficznym. Nie jestem specjalistą od ortografii przedwojennej, ale sądzę, że książka aż roi się od pseudo-błędów ortograficznych polegających np. na sklejeniu często obok siebie występujących wyrazów, np. nie ma, czyli w wypadku autorów: niema...

Ale przecież jest! Zachęcam do lektury.

Smacznego!

Komentarze

  1. "Niema" było kiedyś standardowym zapisem, póki banda ćwierćinteligentów o zerowym wyczuciu polskiej akcentuacji nie uznała, że "nie" z czasownikami pisze się oddzielnie. Taki łączny zapis dalej obowiązuje np. w czeskim.

    Zresztą same dzieci dobrze to czują i zwykle zapisują razem, bo każdy człowiek, zanim przemieli go maszyna edukacyjna, słyszy tam jedno słowo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to dobrze, że to nie jest blog o ortografii, tylko o stenografii. Co do polskiego akcentu, ale też chyba każdego języka, to zmienia się on tak szybko, że książki pisane pół wieku temu już trącą myszką. W myśl łącznego pisania "niema", trzeba by też pisać "namnie", "wemnie", "domnie"... W stenografii to normalka.

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak, w ortografii bardziej chodzi o to, żeby było ładnie (a kiedyś też o to, żeby można się było zrozumieć na piśmie - wspomnijmy wielkie ortograficzne boje Anglików, którzy musieli swój 11-samogłoskowy system zmieścić w pięciu znakach łacinki) - w stenografii tylko praktycznie i jak komu pasuje.
    A przeciwko "namnie" nie mam nic przeciwko. Bo przecież są sytuacje gdy choćby "poco" i "po co" odróżniamy, właśnie akcentem, i czemu na piśmie mielibyśmy tego nie oddać?
    ("Poco po co piątym takcie klaszczesz?")

    Nasz ukochana rada woli to jednak widzieć jako brzydkie i niejasne "Po co po co piątym takcie klaszczesz" i tak ludziom pisać nakazuje. Ech.
    No już, zsiadam z mojego konika.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy zastanawiałem się nad techniką polskiej stenotypii, w oparciu o przetwarzanie komputerowe, doszedłem do wniosku, że to zadanie na pracę doktorską - toż w polskim takich akcentowych przekłamań jest mnóstwo! Rozumiemy je automatycznie, bo jesteśmy wyuczeni, ale komputer może zgłupieć. Np. "powiedziała" - "powie", "działa". I tak dalej. Przedsprzedaż. Kryty. Powiesiły. Przykryły. Okręty.
    Uchem wszystko wiemy. Co niejasne, dopowiada rozum, bo z kontekstu wynika. Ale jak przetłumaczyć to komputru? We wszystkich znanych systemach stenotypii NIE UŻYWA SIĘ SPACJI, bo jest oczywiste, gdzie kończy się jeden wyraz, a zaczyna drugi.

    I tak opadła mię beznadzieja i odłożyłem to na greckie kalendy...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty