Krótko o nazwie projektu

 2021-08-23 | autor: Krzysztof Stenografow | kategorie: dumania, stenotypia

Szybka aktualizacja

Nie wiem, czy kogokolwiek w naszej pięknej Polsce interesuje kwestia stenotypii. Na szczęście mnie interesuje. Na wszelki wypadek jednakowoż pospieszę z aktualizacją prac nad projektem polskiego systemu wklepywania tekstu w klawiaturę z jak największą prędkością: otóż powoli, ale się posuwają. Nie skończą się razem z wakacjami, o nie (a marzyłem, że tak będzie). Ale nie zatrzymały się. Po prostu okazało się po drodze, że wiele czynności, które wykonałem wcześniej, trzeba dziś powtórzyć. I do tego celu muszę się nauczyć programowania w pythonie. Co niniejszym czynię przetwarzając dotychczas zgromadzone materiały dowodowe.

Na szczegółowe opisy prac może znajdę czas później, na razie trochę mi go szkoda, skoro jest tyle roboty z samym projektem. Poniżej zatem tylko krótkie omówienie sprawy najważniejszej, czyli…

Nazwa projektu

SLOWIK

Tak. Nie “słowik”. Nie używamy polskich znaków. Dlaczego? Ano dlatego, że nie wisi on w próżni, tylko podczepia się pod istniejące oprogramowanko, z którego ma korzystać: projekt OpenSteno, a w nim program Plover. Zachęcam do zapoznania się z materiałami, jeżeli ktoś zna angielski. Ludziom z innych krajów mogłoby być trudno napisać “słowik” - zatem im to ułatwimy. Bo chciałbym w razie potrzeby móc łatwo korzystać z ich pomocy. Chętnie pomagają i tłumaczą zawiłości tego systemu.

Logo projektu Plover - siewka o imieniu Dolores

Dlaczego w ogóle nawiązywać nazwą polską do angielskiej nazwy programu? Dlatego, że tak to się już utarło w projektach, które wyrosły obok wersji oryginalnej. Np. dla języka niemieckiego jest to Regenpfeifer. W takim razie pójdźmy za tym trendem.

Uczestnicy projektu otworzyli wiele kanałów informacyjnych, sami tworzą mnóstwo różnych rozwiązań pomocniczych, w tym oprogramowanie do celów edukacyjnych (stenotypia wymaga jednak nieco ćwiczeń, zanim pojawi się swoboda w jej używaniu - nie inaczej przecież jest ze stenografią). Aby to wszystko można było zastosować do projektu polskiego - warto do nich dołączyć. Zatem będziemy się trzymać opracowanego przez ostatnie dziesięciolecie standardu tak mocno, jak to możliwe. W tym co do nazwy.

Siewka

Jakaś siewka z siewkowatych

A ww. program Plover to po angielsku “siewka” - taki ptaszek. Długo nad tym myślałem w czasie wakacji i doszedłem do wniosku, że mało kto go zna. I jego nazwa raczej skojarzy z ogrodnictwem niż ornitologią. Trzeba znaleźć nazwę, która będzie bardziej pasować do języka polskiego.

PL-lover

Najpierw pomyślałem sobie, że może pójść po linii neologizmów, które powstają w (siwiejących już) głowach różnych tuzów otwartego oprogramowania (lub nawet starszych projektów, także dot. sprzętu). Patrz np. sed (Stream EDitor), grep (Globally search for a Regular Expression and Print matching lines), git (zależnie od nastroju “Goddamn Idiotic truckload of shT”, albo “Global Information Tracker”, albo cokolwiek innego, co podły, egotystyczny git-owiec mógłby wymyślić), vim (VI IMproved), vi (VIsual), emacs (Editor MACroS), burp (BackUp and Restore Program), modem (MOdulator DEModulator), PHP (PHP: Hypertext Preprocessor), GNU (GNU is Not UNIX), Hurd (Hird of Unix-Replacing Daemons)… Och, mógłbym tak długo. Wbrew pozorom inżynierowie to dość wesoła i twórcza gromadka.

Zatem śladem tejże techniki nazewniczej słowo Plover aż się samo narzuca: PL-lover, albo może Pllover, miłośnik polskiego (np. języka). PL jest w końcu dziś powszechnie przyjętym skrótem dla wszystkiego, co polskie. Po długich namysłach doszedłem jednakowoż do wniosku, że dla większości współczesnych ww. gry słowne są już nieczytelne, a zatem żart się nie uda. Do tego brzmienie nazwy nie da się odróżnić od oryginału, a to też może stanowić problem. Trzeba pójść jakąś łatwiejszą do pojęcia drogą, nie gubiąc jednak humorystycznego sznytu.

Słowo - słowik

Który z ptaszków jest najbardziej polski? Niektórzy zawołają bez namysłu Orzeł!.

Trochę za poważny, za ostry na znak firmowy projektu stenotypii...

No cóż. Po pierwsze tak zasadniczo nie orzeł a bielik, faktycznie niegdyś zwany “orłem bielikiem”, cytuję: “W Polsce występują cztery gatunki orłów: orzeł przedni, orzełek włochaty, orlik krzykliwy i orlik grubodzioby. Bielik, nazywany niegdyś orłem bielikiem, należy do podrodziny orłanów (bielików). Do odrębnej podrodziny należy gadożer, a dla rybołowa utworzono nawet odrębną rodzinę."). Czyli to skomplikowane, że aż głowa boli. Po drugie, tego króla (dobre sobie!) ptaków każdy głupi (oraz my) wziął sobie za godło, aż się od nich roi w heraldyce. Zatem to nic wyróżniającego się. A dobry znak firmowy musi jakoś odstawać od tłumu. A jednocześnie nie za bardzo, żeby nie wzbudzać kontrowersji. Co robić?

Jak takiego słowika przerobić na logo projektu?

Z czym nam się kojarzy Polska? Z polami. Z czym nam się kojarzą pola? Z kombajnami. Ale to nie ptaszki. A jakie ptaszki polatują nad polami i ćwierkają? Otóż skowronki. Bardzo ładne słowo i bez polskich znaków. Ale dość długie (nie aż tak jak niemiecki Regenpfeifer, ale zostawmy naszych braci zachodnich na boku). Z symbolicznego punktu widzenia nazwa wprost idealna. Ale mnie się spodobała inna.

Słowik - nie tylko przez zwykłych ludzi nagminnie mylony ze skowronkiem, bo bardzo do niego podobny (z daleka), i ładnie śpiewa. A jego nazwa kojarzy się z przeznaczeniem całego projektu: słowa (szybko zapisywane), Słowianie (używać będą, jeśli zechcą). Bardzo ładnie. I krótko. I łatwe do wymówienia. I znaczenia poukładane warstwami.

Zatem na razie projekt stenotypii polskiej nazywa się - SLOWIK

Komentarze

Popularne posty